"Księga magii" - Alice Hoffman - patronat medialny
- Magia dziedziczna to nie wybór. To nie jest bezimienna sztuka, której kobiety uczą się od stuleci, może od początku czasu, by poznać zastosowanie ziół i zielonej magii. To kwestia krwi. [...] Dziedzictwo".
W 1680 roku skazana za czary Maria Owens, stojąc na szubienicy, rzuciła klątwę na kolejne pokolenia jej rodu.
Mieli strzec się miłości, by nie zostać zdradzeni, tak jak ją zdradził ukochany. Ale żadne z Owensów nie miało zamiaru żyć bez miłości. I wielu z nich musiało pogodzić się ze stratą ukochanych osób, bo przed tym jednym nie mogła ich uchronić nawet magia.
Kiedy Jet Owens słyszy w bibliotece kołatanie chrząszcza, wie, że zostało jej tylko siedem dni życia. Nie ma już nic do stracenia, dlatego postanawia, że zdejmie ciążącą nad rodziną klątwę. Zapoczątkowuje dzieło, w które będą musieli się włączyć wszyscy członkowie rodziny. Dla niektórych z nich już jest za późno, wiedzą jednak, że kolejne pokolenia Owensów wciąż mają nadzieję na szczęśliwe zakończenie.
Nowa powieść Alice Hoffman mnie zaskoczyła. Nie, żebym nie spodziewała się, iż magia będzie grała w niej znaczącą rolę, ale nie przypuszczałam, że odnajdę w niej tak wiele „szufladek”, które autorka ukryła w fabule tej historii. Opowieści o klątwie, która od pokoleń ciąży na kobietach z rodu Owens, ale także o rodzinnych tajemnicach, toksycznych relacjach i walce o własne szczęście bez strachu przed tym, co może dać nam miłość. A raczej – co może nam odebrać…
„Księga magii” to nie tylko zanurzona w świecie czarów opowieść, ale przejmująca historia, która pokazuje, jak bardzo decyzje naszych przodków mogą determinować naszą codzienność. Życie w nieświadomości czasami prowadzi do nieszczęścia, nawet jeśli ukrywanie prawdy było podyktowane dobrymi pobudkami. Autorka kreśli wielowątkową opowieść, która przypomina powieść przygodową, kiedy wspólnie z bohaterkami wyruszamy na misję poszukiwawczą. Jedni będą szukać tej, która zaginęła, inni – sposobu na złamanie klątwy, która do tej pory zmuszała do życia w strachu, a jeszcze inni… prawdy o sobie.
Myślę, że mocną stroną tej książki jest fakt, iż jest dosyć nieoczywista. Sam tytuł może świadczyć o tym, że traktuje ona wyłącznie o magii. I owszem, mamy z nią do czynienia. Zarówno tą „leworęczną”, dobrą, ale i mroczną, która staje się bronią w dokonaniu zemsty. Ale autorka wychodzi poza ramy gatunku, dając swoim czytelnikom angażującą historię o miłości i wielu jej obliczach. Tak barwnie i wnikliwie wykreowała swoich bohaterów, że niemal współodczuwamy ich emocje związane z samą klątwą, ale także przeszłością, która wciąż zdaje się oddziaływać na ich życie. Hoffman pokazuje, jak niszczycielską siłą jest poczucie krzywdy, które prowadzi do zgody na to, by zło nami zawładnęło. By stało się naszą codziennością, wypełnioną po brzegi chęcią skrzywdzenia tych, w których upatrujemy winnych naszego losu. I ta część książki stanowi tę najbardziej mroczną. Wręcz czujemy się otuleni tą lepką, gęstą atmosferą, wyjątkowym klimatem, który wywołuje u nas dreszcze. Strach towarzyszy nam momentami w czasie lektury, która jest pełna zawiłości. Jest niczym magiczny labirynt, z którego wyjścia wciąż poszukujemy, jednocześnie czując na plecach „oddech” pulsujących w nas emocji.
Komentarze
Prześlij komentarz