"Drzewo Anioła" - Lucinda Riley

I jeśli dwoje ludzi się kocha, to oczywiste, że powinni być razem."

Przyznaję, że "Drzewo Anioła" było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Lucindy Riley. Po lekturze tej książki wiem na pewno, że zostanie ona wpisana na listę moich ulubionych zagranicznych pisarek.

Greta po blisko 30 latach powraca do swojej przeszłości. Wizyta w dawno niewidzianej rezydencji Marchmont Hall ma sprawić, że odzyska pamięć, którą utraciła w wyniku tragicznego wypadku. Kobieta odbywa podróż w czasie, podczas której krok po kroku odkrywa kim była i jak wyglądało jej życie. Jak zareaguje na fakty z jej życiorysu, któremu daleko było do ideału? Czy będzie potrafiła pogodzić się ze starą-nową rzeczywistością?
Czy mieliście kiedyś tak, że podczas lektury przed waszymi oczami przewijały się kadry filmowe? Pytam o to ponieważ cały czas w trakcie czytania "Drzewa Anioła" widziałam bardzo wyraźnie opisywane w książce sceny, jak również szczegółowe wizerunki jej bohaterów. Pierwszy raz, odkąd pamiętam, towarzyszyło mi podobne odczucie. Jakbym za każdym razem kiedy po nią sięgałam, uruchamiała swoistego rodzaju projektor, który wyświetlał na "ścianie" mojej wyobraźni sceny rodem z filmu i to uczucie towarzyszył mi od pierwszej do ostatniej strony. Myślę, że ta historia idealnie nadawałaby się jako gotowy scenariusz dla filmu.

Lucinda Riley stworzyła bowiem zachwycającą, wielowątkową sagę, od której nie sposób się oderwać. Poznajemy w niej trzy pokolenia kobiet, których życie nie było pozbawione smutku, bólu i tragicznych wydarzeń. Niemniej jednak było tak pasjonujące, że chętnie wcieliłabym się w rolę jednej z nich. "Drzewo Anioła" to nie tylko świetna obyczajówka, ale także bardzo szczegółowe przedstawienie życia aktorów powojennej Anglii. Postać małej Cheski, córki Grety, przywoływała skojarzenie z gwiazdą starego kina - Shirley Temple. Autorka opisała bardzo szczegółowo blaski i cienie kariery małej bohaterki, która rozpoczęła się u niej w wieku 4 lat, a która doprowadziła ją na sam szczyt. Droga do sławy okupiona była ciężką pracą, a dziewczynka straciła tym samym szansę na normalne dzieciństwo oraz poczucie bezpieczeństwa. Jej losy chwytają za serce, a z powodu tego, co się z nią stało, także za gardło... Wnikliwe opisy choroby psychicznej przedstawione przez autorkę, były niesamowicie ciekawe i sprawiały, że książka momentami zamieniała się w thriller. Nie chcę wam zdradzać szokujących losów Cheski, bo w moim odczuciu jest to najbardziej interesująca i trzymająca w napięciu część książki. 
Podsumowując:

"Drzewo Anioła" to napisana z dużym rozmachem historia o ludzkich losach, która uzależnia od pierwszej strony. To także opowieść o niespełnionej miłości oraz o bezinteresownym poświęceniu człowieka dla drugiego człowieka. To z całą pewnością jedna z lepszych powieści, jaką miałam okazję przeczytać w tym roku. Zachwycająca, nieoczywista, wciągająca, trzymająca w napięciu, wywołująca skrajne emocje książka z niezwykle ciekawym wątkiem psychologicznym oraz zakończeniem, którego się nie spodziewamy, ale na które szczerze liczymy w czasie lektury. Polecam! 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.

https://www.facebook.com/WydawnictwoAlbatros/

Komentarze

  1. To moje świąteczne marzenie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam już tę książkę i nie mogę doczekać się, kiedy wreszcie będę mogła się za nią zagrać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie po nią sięgnę, szczególnie, że uwielbiam świąteczne klimaty w książkach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkie książki Lucindy Riley zachwycają.Ja zaczynałam od Domu Orchidei.Mam za sobą kilkukrotne czytanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja muszę powiedzieć, że okładka jest przeurocza!

    Zapraszam do siebie > https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/11/top-5-filmow-ktore-warto-obejrzec.html

    OdpowiedzUsuń
  6. O tak, cudownie napisana opowieść, którą czyta się z zapartym tchem.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana