"Lilie" - Mieczysław Gorzka - patronat medialny

 

[...] największym potworem, jaki kiedykolwiek chodził po świecie, jest człowiek".

Może to ty będziesz moją następną Lilijką? Chcesz?

Doktor Jakub Bernatowicz po awanturze z żoną idzie do lasu i przepada bez śladu. Podczas pościgu za byłym żołnierzem podejrzanym o zabójstwo narzeczonej, policja odnajduje zwłoki zamordowanych brutalnie innych kobiet. Policjant z jednej z powiatowych komend bada sprawę gwałtu sprzed wielu lat podejrzewając, że skazany został niewinny człowiek. Tymczasem ofiar jest coraz więcej. Czy w społeczeństwie grasuje nowa Bestia? Czy wszystkie te sprawy mogą się ze sobą łączyć?
W chaosie wydarzeń i związków między nimi, nadkomisarz Marcin Zakrzewski będzie musiał odnaleźć Bestię zanim pojawią się nowe ofiary. Tylko, że wszystkie tropy wiodą donikąd, a podjęte przez Zakrzewskiego decyzje doprowadzą do dramatycznego finału.
Mieczysław Gorzka powraca z nowym, mrocznym kryminałem, w którym na finał jak zawsze czeka się z zapartym tchem.

"Zbrodnia to niesłychana,
Pani zabija pana;
Zabiwszy grzebie w gaju,
Na łączce przy ruczaju,
Grób liliją zasiewa,
Zasiewając tak śpiewa:
"Rośnij kwiecie wysoko,
Jak pan leży głęboko;
Jak pan leży głęboko,
Tak ty rośnij wysoko".

Takimi słowami rozpoczyna się powieść Mieczysława Gorzki i właśnie to motto zdaje się złowieszczo wybrzmiewać w głowie czytelnika podczas lektury. Lektury historii wciągającej niczym lokalne bagno. Z każdą przewracaną stroną wydaje nam się, że wciąż mamy szansę utrzymać się na powierzchni, że tropy przez niego podrzucane sprawiają, że wiemy, kto stoi za serią brutalnych morderstw… Nic jednak bardziej mylnego, bowiem autor tak misternie utkał fabułę, że do samego końca nie mamy pewności, czy nasze przypuszczenia są słuszne.
Lubię powieści, które poza emocjami, jakie wywołuje ich lektura, potrafią zaciekawić. A to u Gorzki jest na pierwszym miejscu, bowiem cała opowieść osnuta niejako na kanwie znanej ballady, stanowi historię niesamowicie interesującą. Od smaczków z policyjnego podwórka, przez tajemnice z gabinetu ginekologicznego, a na samej intrydze kryminalnej skończywszy. Autor niczym wprawny krawiec stworzył historię skrojoną na miarę. Tutaj każdy element ma znaczenie, każdy drobiazg może przechylić szalę na stronę przybliżającą nas dotarcia do prawdy. I muszę przyznać, że ta mroczna zabawa z czytelnikiem udała mu się wybornie, bowiem od „Lilii” nie sposób się oderwać.
W nowej powieści Mieczysław Gorzka skupia się na pokazaniu pracy policji, ukazując aktualną specyfikę działania przedstawicieli prawa versus czasy, w których rządziła komuna, obnażając tym samym opieszałość ówczesnych służb. Ingerowanie w sprawy, w których często były tuszowane przewinienia innych (wysoko postawionych), lub zrzucane winy na barki „kozła ofiarnego”, były na porządku dziennym. Ciekawą postacią wydaje się tutaj komisarz Wiktorski, który z jednej strony, jest człowiekiem oddanym pracy, a z drugiej, bardzo chce naprawić błędy z przeszłości, nawet jeśli dla niektórych ofiar systemu na takie zadośćuczynienie będzie już za późno...
Gorzka maluje obraz społeczności lokalnej, w której wciąż żywe są waśnie i spory. Zakorzenione w świadomości mieszkańców, są solą w oku mimo upływu lat. Autorowi udało się oddać klimat nieco zaściankowej miejscowości, w której niby każdy wie wszystko o każdym, ale kiedy przychodzi co do czego, nabiera wody w usta. Zło zdaje budzić się z letargu, a za dawne grzechy przyjdzie zapłacić… I te niepokojące elementy związane z lokalnymi bagnami, nie tylko wywołują w czytelniku niepokój, ale wplecione w fabułę, stanowią wartość dodaną całej historii. Zupełnie, jakby autor chciał zaczerpnąć z Mickiewiczowskiej ballady nie tylko tekst do motta, ale i przenieść do swojej powieści całą jej tajemniczą i mroczną aurę.


Podsumowując:

„Lilie” to misternie skonstruowany kryminał, który czyta się z zapartym tchem. Autor świetnie zbudował całą historię, która wciąga od pierwszej strony niczym lokalne bagna. Gorzka stopniowo buduje napięcie, wrzucając czytelnika w wir niewiadomych i oszczędnie odkrywa kolejne elementy układanki. A ta jest nie tylko bardzo ciekawa, ile totalnie nieprzewidywalna. Mroczna, gęsta i lepka atmosfera otula nas niczym mgła, z której próbujemy wyjść w kierunku rozwikłania zagadki i po omacku składamy w całość poszczególne fakty i poszlaki. Rewelacyjnie się bawiłam, stąpając po śladach Marcina Zakrzewskiego.

Książkę możecie zamówić tutaj: KLIK

 

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Skarpa Warszawska]

https://www.facebook.com/SkarpaWarszawska/
 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana