"Wszystkie nasze kłamstwa" - Jane Corry
Jako matka pragnęłabym go pocieszyć. Otoczyć ramionami tę lekko pomiętą marynarkę. Powiedzieć mu, że oczywiście wierzę w każde jego słowo. Ale jakaś część mnie wzdryga się z odrazą".
Napakowany zwrotami akcji, uzależniający i prowokujący nowy thriller autorki "Tej, która zawiniła”.
Co byś zrobiła, gdyby twój syn kogoś zamordował? chroniła jego… czy siebie?
Sarah i Tom starali się dobrze wychować syna, w każdym razie tak im się wydaje. I nawet jeśli chłopak czasami ich rozczarowuje, to jego wyskoki mieszczą się w tym, co uchodzi za normalne w okresie buntu nastolatków. Dopóki pewnej nocy nie wraca do domu i nie wyznaje, że zrobił coś przerażającego. I zaczyna błagać rodziców, by nie dzwonili na policję.
Już wkrótce Sarah przekonuje się, jak daleko jest w stanie się posunąć, by chronić swoje jedyne dziecko.
Uwięziona w sieci własnych kłamstw, zdaje sobie sprawę, że aby uratować syna, musi zapomnieć o sobie i podjąć najtrudniejszą decyzję, przed jaką może stanąć matka…
Sarah i Tom starali się dobrze wychować syna, w każdym razie tak im się wydaje. I nawet jeśli chłopak czasami ich rozczarowuje, to jego wyskoki mieszczą się w tym, co uchodzi za normalne w okresie buntu nastolatków. Dopóki pewnej nocy nie wraca do domu i nie wyznaje, że zrobił coś przerażającego. I zaczyna błagać rodziców, by nie dzwonili na policję.
Już wkrótce Sarah przekonuje się, jak daleko jest w stanie się posunąć, by chronić swoje jedyne dziecko.
Uwięziona w sieci własnych kłamstw, zdaje sobie sprawę, że aby uratować syna, musi zapomnieć o sobie i podjąć najtrudniejszą decyzję, przed jaką może stanąć matka…
Kłamstwo. Tak wiele się o nim mówi. Od dziecka wpaja nam się, by nie konfabulować. Bo kłamstwo jest złe, a my powinniśmy czynić dobro. Rozgraniczyć to, co jest piękne, od tego, co może przynieść tylko cierpienie i to zarówno dla osoby, która mija się z prawdą, jak i tej, przed którą ją zataja. Kłamstwo ma krótkie nogi. Zazwyczaj zapętlamy się w swoich matactwach tak bardzo, że prędzej czy później popełnimy jakiś błąd i wszystko się wydaje. I choć lepsza gorycz prawdy, niż słodycz kłamstwa, to bywają i takie, które nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne. Dlatego nie warto ciągnąć tej gry w oszustwa, bo może się okazać, że w jej efekcie nie będziemy wiedzieć, która wersja naszego życia jest tą realną, a która jedynie wynikiem naszej konfabulacji…
Jane Corry kreśli opowieść, która jest jak bagno. Jest niczym ruchome piaski, które z każdą przewracaną stroną, z każdym kolejnym kłamstwem, pogrążają bohaterów w swych odmętach. Co więcej, autorce udało się stworzyć duszny i niepokojący klimat, który niejako nakazuje czytelnikowi, by wspólnie z nimi zgłębiał kolejne tajniki, na których niewątpliwie zbudowana jest rodzina Toma, Sary i ich syna. Corry napisała thriller, który cechuje niespieszna fabuła, skoncentrowana w głównej mierze na poznawaniu każdego z bohaterów. Dzięki retrospekcjom mamy okazję dowiedzieć się, jak doszło do tego, że każda z postaci znalazła się w tarapatach, co wpłynęło na jej przyszłość i odcisnęło na niej swoje piętno. Ta powieść to swego rodzaju gra bohaterów, w którą grają, wciągając w nią czytelnika, który próbuje połączyć poszczególne fakty, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się zarówno w ich przeszłości, jak i tego feralnego wieczoru, kiedy ich syn zdradził im brutalną prawdę…
Choć powieść utrzymana jest w klimacie niepokoju i permanentnych niedomówień, to mam wrażenie, że fabuła jednak bardziej skupia się na kłamstwie, jako pewnego rodzaju mechanizmie działania, którego powtarzalność wchodzi niejako w krew, stając się jak chleb powszedni. Bo jeśli ktoś bez przerwy konfabuluje, to w pewnym momencie, nie tylko nie potrafi przestać, ale również nie jest w stanie odróżnić tego, co fikcyjne, szyte grubymi nićmi, od tego, co jest rzeczywiste. Historia, która jest wiwisekcją kłamstwa, niezwykle wnikliwą, analizującą, ale poniekąd wywołującą w czytelniku chęć zrozumienia, która choć przychodzi z opóźnieniem, nieśmiało tli się w jego głowie.
„Wszystkie nasze kłamstwa” to także opowieść o rodzinie. O deficycie uczucia i wszechogarniającym pragnieniu jej posiadania, które zdaje się pchać naszych bohaterów do nieprzemyślanych i spontanicznych decyzji. Jak się okazuje nietrafionych, bowiem trudno jest wznieść solidny fundament dla związku, a potem dla rodziny, kiedy jest on zbudowany z materiałów takich jak: oszustwo, zatajone sekrety z przeszłości, czy złudne nadzieje na to, że można utrzymać w posadach tę wątpliwą konstrukcję. Coś, co jest niczym domek z kart, którego jest w stanie zniszczyć nawet najdelikatniejszy powiew niepewności.
Jane Corry kreśli opowieść, która jest jak bagno. Jest niczym ruchome piaski, które z każdą przewracaną stroną, z każdym kolejnym kłamstwem, pogrążają bohaterów w swych odmętach. Co więcej, autorce udało się stworzyć duszny i niepokojący klimat, który niejako nakazuje czytelnikowi, by wspólnie z nimi zgłębiał kolejne tajniki, na których niewątpliwie zbudowana jest rodzina Toma, Sary i ich syna. Corry napisała thriller, który cechuje niespieszna fabuła, skoncentrowana w głównej mierze na poznawaniu każdego z bohaterów. Dzięki retrospekcjom mamy okazję dowiedzieć się, jak doszło do tego, że każda z postaci znalazła się w tarapatach, co wpłynęło na jej przyszłość i odcisnęło na niej swoje piętno. Ta powieść to swego rodzaju gra bohaterów, w którą grają, wciągając w nią czytelnika, który próbuje połączyć poszczególne fakty, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę wydarzyło się zarówno w ich przeszłości, jak i tego feralnego wieczoru, kiedy ich syn zdradził im brutalną prawdę…
Choć powieść utrzymana jest w klimacie niepokoju i permanentnych niedomówień, to mam wrażenie, że fabuła jednak bardziej skupia się na kłamstwie, jako pewnego rodzaju mechanizmie działania, którego powtarzalność wchodzi niejako w krew, stając się jak chleb powszedni. Bo jeśli ktoś bez przerwy konfabuluje, to w pewnym momencie, nie tylko nie potrafi przestać, ale również nie jest w stanie odróżnić tego, co fikcyjne, szyte grubymi nićmi, od tego, co jest rzeczywiste. Historia, która jest wiwisekcją kłamstwa, niezwykle wnikliwą, analizującą, ale poniekąd wywołującą w czytelniku chęć zrozumienia, która choć przychodzi z opóźnieniem, nieśmiało tli się w jego głowie.
„Wszystkie nasze kłamstwa” to także opowieść o rodzinie. O deficycie uczucia i wszechogarniającym pragnieniu jej posiadania, które zdaje się pchać naszych bohaterów do nieprzemyślanych i spontanicznych decyzji. Jak się okazuje nietrafionych, bowiem trudno jest wznieść solidny fundament dla związku, a potem dla rodziny, kiedy jest on zbudowany z materiałów takich jak: oszustwo, zatajone sekrety z przeszłości, czy złudne nadzieje na to, że można utrzymać w posadach tę wątpliwą konstrukcję. Coś, co jest niczym domek z kart, którego jest w stanie zniszczyć nawet najdelikatniejszy powiew niepewności.
Podsumowując:
Książka Jane Corry to opowieść o tym, jak wiele rodzic jest w stanie poświęcić dla swojego dziecka oraz o tym, gdzie leży cienka granica między miłością do niego a obsesyjną wręcz chęcią ocalenia go przed całym złem świata. Mroczna, trzymająca w napięciu nie tyle ze względu na wartką akcję, bo ta rozwija się raczej niespiesznie, ile poczucie zaciskającej się na szyi niepewności, z którą czytelnik śledzi losy bohaterów uwikłanych w siatkę własnych konfabulacji. Jak dla mnie trochę przegadana, ale z całą pewnością ciekawa i wnikliwa analiza życia, które stanowi niekończącą się grę pozorów.
Książka Jane Corry to opowieść o tym, jak wiele rodzic jest w stanie poświęcić dla swojego dziecka oraz o tym, gdzie leży cienka granica między miłością do niego a obsesyjną wręcz chęcią ocalenia go przed całym złem świata. Mroczna, trzymająca w napięciu nie tyle ze względu na wartką akcję, bo ta rozwija się raczej niespiesznie, ile poczucie zaciskającej się na szyi niepewności, z którą czytelnik śledzi losy bohaterów uwikłanych w siatkę własnych konfabulacji. Jak dla mnie trochę przegadana, ale z całą pewnością ciekawa i wnikliwa analiza życia, które stanowi niekończącą się grę pozorów.
Komentarze
Prześlij komentarz