"Opowieść starego lustra" - Dorota Gąsiorowska [PRZEDPREMIEROWO]
Zdarza się, że robimy coś bez zastanowienia, ale najważniejsze, gdy później tego żałujemy i uświadamiamy sobie, że chcielibyśmy to zmienić".
W magicznej atmosferze świąt wszystko może się zdarzyć… nawet najmniej prawdopodobne podróże i spotkania.
Na jednej z malutkich, klimatycznych ulic Krakowa skrył się sklepik z antykami. Magia przeszłości unosi się nad starymi przedmiotami z duszą, których historie tylko czekają na opowiedzenie…
W sklepiku od kilku lat pracuje Alicja, która mieszka w kamienicy naprzeciwko. Co roku, patrząc na taniec pierwszych płatków śniegu, cieszy się na nadchodzące Boże Narodzenie. Teraz jednak dziewczyna ma przeczucie, że ten grudzień i te święta okażą się inne niż wszystkie… A kiedy otrzymuje nieoczekiwany prezent – stare, kryształowe lustro – zaczynają dziać się rzeczy, których nie jest w stanie wyjaśnić.
„Opowieść starego lustra” to kolejna przepiękna historia, jaka wyszła spod pióra Doroty Gąsiorowskiej. Wiele razy podkreślałam to, że autorka jest malarką słowem, że jak nikt inny potrafi tworzyć opowieści, które choć prawdziwe, balansują na granicy świata realnego i baśniowego. I najnowsza książka jest właśnie swego rodzaju baśnią. Opowieścią, która nas otula, która wywołuje przyjemny dreszcz ekscytacji oraz permanentnej ciekawości, co też wydarzy się w życiu bohaterów. Pierwiastek magiczny na myśl przywodzi dziecięce lata, kiedy to z wypiekami na twarzy słuchaliśmy czytanej przez najbliższych bajki. Kiedy wyobrażaliśmy sobie, co by było, gdybyśmy to my znaleźli się na miejscu barwnych postaci, gdybyśmy mogli na własnej skórze poczuć, jak to jest przenieść się do innego świata. Dzięki nowej książce Doroty Gąsiorowskiej mamy tę możliwość, a ja skwapliwie z niej skorzystałam, rozkoszując się tą historią i wypełniającym mnie po brzegi uczuciem szczęścia i błogiej beztroski dziecięcych lat.
Jednak „Opowieść starego lustra” to nie tylko niezwykła podróż w czasie, ale także ciepła opowieść przepełniona atmosferą radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie. Opowieść o ludziach, którzy, choć nie łączą ich więzy krwi, są sobie najbliżsi. Ludziach, którzy wspierają się wzajemnie, których łączy miłość do… przedmiotów z duszą. I to właśnie jedna z takich wyjątkowych rzeczy stała się fundamentem, na którym autorka utkała tę cudowną i magiczną opowieść. Historię pełnią wiary w drugiego człowieka, ale i w to, że mimo całej przyziemności, szarości, która czasami wkrada się do naszej codzienności, warto wciąż mieć w sobie coś z dziecka. Warto wierzyć, że gdzieś obok dzieją się niezwykłe rzeczy, a ludzie którzy pojawiają się na naszej drodze przypadkiem, też mogą wnieść odrobinę magii do naszego życia.
Podsumowując:
Dorota Gąsiorowska kolejny raz mnie uwiodła i oczarowała. Uwielbiam jej książki, a ta opowieść, która pachnie piernikami, w której czuć prawdziwą radość z powodu świąt oraz tego, że obok są ukochane osoby, jest po prostu magiczna! Autorka zabiera nas do Krakowa, oddając jego niepowtarzalną atmosferę, zwłaszcza sklepiku ze starociami, a także w podróż w czasie, gdzie możemy oglądać kadry z codzienności w dziewiętnastowiecznym dworze. To opowieść, która pokazuje, że każdemu należy się druga szansa, a niewyjaśnionych spraw z przeszłości nie da się zamieść pod dywan zapomnienia, bo prędzej czy później, dadzą o sobie znać… Dorota Gąsiorowska, niczym mróz kwiaty na szybach, kreśli na kartach swej powieści prawdziwie bajkową historię, która otula swym wyjątkowym klimatem. Przejrzyj się w tafli starego lustra i odkryj tajemnicę, którą w sobie skrywa, a gwarantuję, że poczujesz prawdziwą magię Bożego Narodzenia. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz